Strefa aktywności gospodarczej zamiast kopalni Gliwice
2009-02-24 13:12
Na terenach zlikwidowanej kopalni Gliwice powstała strefa aktywności gospodarczej z inkubatorem przedsiębiorczości oraz regionalny ośrodek edukacyjny. To jedna z największych kompleksowych rewitalizacji terenów poprzemysłowych w kraju.
Przeczytaj także: Części do kabrioletów ze Złotoryi
Ideę wykorzystania obiektów po byłej kopalni mieliśmy od dawna, od momentu, kiedy stało się pewne, że kopalnia zostanie zlikwidowana - mówi Zygmunt Frankiewicz, prezydent Gliwic. - Bo, po pierwsze, to symbol miasta, symbol Śląska; po drugie łatwo było ulec urokowi domów z czerwonej cegły, po trzecie taka placówka była miastu potrzebna.I w końcu powód osobisty - zabudowania pokopalniane w nowej funkcji kojarzyły mi się ze starymi brytyjskimi uczelniami.
Bezpośrednim efektem przedsięwzięcia, po odnowieniu gmachów, zburzeniu obiektów po koksowni i rozebraniu ogromnej hałdy, będzie rekultywacja i zagospodarowanie terenów zdegradowanych o powierzchni 15,86 ha.
Z unijnym wsparciem
23 listopada 2004 r. władze samorządowe Gliwic podpisały umowę z polskofrancuskim konsorcjum firm Safege oraz Inwest-Complex, które zostało wyłonione w drodze przetargu. Przedmiotem tej umowy było pełnienie roli inżyniera kontraktu dla zadania: "Renowacja poprzemysłowej strefy Nowe Gliwice". 19 maja 2005 r. powierzono wykonanie robót budowlanych greckiej firmie J&P Avax SA, która została wyłoniona w drodze międzynarodowego przetargu.
Kontrakt opiewał na kwotę 13,7 mln euro, przy czym współfinansowanie ze środków PHARE SSG 2003 wynosi 9,5 mln euro. Różnicę ma sfinansować miasto.
- Mieliśmy, jako samorząd, partycypować w 25 proc. kosztów tej inwestycji - wyjaśnia Frankiewicz. - Jednak z powodu wielu okoliczności inwestycja była kosztowniejsza i oceniamy, że udział miasta wyniesie blisko 50 proc.
Planowany termin zakończenia robót wyznaczono wówczas na listopad 2006 r.
Nowoczesny kompleks Nowe Gliwice oficjalnie rozpoczął działalność 1 października 2008 r., ale nie wszystkie jego elementy działają.
- Ten projekt to ciąg kłopotów - mówi Frankiewicz. - Nie da się wszystkiego dokładnie przewidzieć i w czasie realizacji dochodziło do niespodzianek. Zmieniły się warunki geologiczne po zaczopowaniu szybu i teren stał się nienośny. Im głębiej wchodziliśmy z renowacją budynków, tym poważniejsze były rozbieżności między dokumentacją a rzeczywistością.
Trzeba było zmienić projekt, a to opóźniło prace i podniosło koszty inwestycji - wyjaśnia.
Przy tym wszystkim, jak twierdzi prezydent Gliwic, wykonawca okazał się na koniec kontraktu niesolidny.
Przeczytaj także:
Nowa ustawa o SSE a rozwój rynku magazynowego w Polsce
oprac. : Nowy Przemysł