Tydzień 40/2004 (27.09-03.10.2004)
2004-10-02 23:57
Przeczytaj także: Tydzień 39/2004 (20-26.09.2004)
- Prezydent Kwaśniewski złożył wizytę w Moskwie. Głównym jej celem była dalsza stabilizacja warunków współpracy gospodarczej naszych krajów. Szczegóły wizyty GE przedstawi w najbliższym, październikowym wydaniu.
- Rząd przesłał do Sejmu projekt budżetu. Przyszłoroczny deficyt ma wynieść 35 mld zł (wydatki 208,74 mld zł, a dochody 173,74mld zł). Realne tempo wzrostu gospodarczego założono na 5%, średnioroczną inflację prognozuje się na 3%. MF w przedstawionej "strategii zarządzania długiem" założyło stopę referencyjną na koniec 2005 roku na poziomie 7,4%, w 2006 roku – 7,25%, a w 2007 roku -6,75%. Obecnie podstawowa stopa procentowa NBP wynosi 6,5%. Rząd przewiduje, że w 2007 roku mamy szanse spełnić kryteria z Maastricht. Coroczne dochody w tym okresie z prywatyzacji mają wynieść 4,5mld zł.
- Rzad przyjął projekt ustaw o wspieraniu działalności innowacyjnej. W dokumencie przewidziano także ulgi finansowe dla firm inwestujących w nowe technologie. Koszty tych inwestycji będą w 50% wliczane w koszty działalności gospodarczych. Mówi się też o modyfikacji zasad działania jednostek naukowo-badawczych.
- Po trzech kolejnych podwyżkach stóp procentowych tym razem RPP nie zmieniła ich poziomu. To także zaskakująca decyzja. Zdaniem J. Hausnera kolejne podwyżki w tym roku mogą się okazać niepotrzebne. Według szacunków MF inflacja pod koniec 2005 roku wyniesie 2,8%.
- RPP przedstawiła swoją opinie do projektu budżetu na rok przyszły. Główne jej krytyczne uwagi są skierowane na wydatki i poziom deficytu. RPP uważa, że dotychczasowe decyzje oszczędnościowe dotyczą dopiero 30% oszczędności przewidywanych w planie Hausnera. Jej zdaniem jest to niewystarczające, aby do 2007 roku bniżyć deficyt poniżej 3%PKB.
- W bazie komputerowej Biura Informacji Kredytowej są informacje o ok. 13 mln osób. Nowością BIK jest monitoring klientów indywidualnych. Z tą instytucją współpracuje już 35 banków, które mają 92% udziału w rynku kredytów detalicznych.
- Ogłoszono harmonogram prywatyzacji PKO BP. Rząd poinformował, że nie zamierza podporządkować się sejmowej uchwale, która wzywa go, by nie dopuścił zagranicznych inwestorów do zakupu akcji banku.
- Powraca sprawa sprzedaży Huty Częstochowa. W październiku zaproszenia do złożenia ofert zostaną skierowane do grupy LNM (właściciel ISPAT-Polska Stal -dawniej holding Polskie Huty Stali) oraz do Związku Przemysłowego Donbasu. Są podejrzenia Brukseli, że Huta Częstochowa otrzymała niedozwoloną pomoc publiczną. Gdyby okazało się, że takie będzie oficjalne stanowisko Unii, to pomoc ta będzie musiała być zwrócona. Obaj inwestorzy zdecydowani są tę pomoc zwrócić. Huta zatrudnia 2000 pracowników, a jej zdolności produkcyjne wynoszą 700 tys. ton stali rocznie.
- Wiedeńska giełda zgłosiła zainteresowanie udziału w prywatyzacji giełdy warszawskiej.
- Bardzo dobra koniunktura na koks na światowych rynkach spowodowała, że realna stała sie koncepcja powstania grupy węglowo-koksowej, w której skład miałaby wejść: Jastrzębska Spółka Węglowa (największy w Europie producent węgla koksującego) oraz koksownie w Wałbrzychu, Zabrzu i w Dąbrowie Górniczej (Koksownia Przyjaźń). Motorem przedsięwzięcia są: JSW (po 8 miesiącach roku ma ona zysk netto w wysokości ponad 1 mld zł) i Koksownia Przyjaźń (0,5 mld zł).
Komentarz do wydarzeń gospodarczych
DZIŚ DROGA DO SUKCESU GOSPODARCZEGO PROWADZI PRZEZ BUDOWANIE PARTNERSKICH STOSUNKÓW
Co jakiś czas zderzam się z wydarzeniami inicjowanymi przez polityków i ludzi mediów, których cele dla mnie są trudne do zrozumienia (bo mimo wszystko uważam się za pragmatyka), a których skutki nie sprzyjają rozwojowi biznesu, a mnie dziś skłaniają do głębszej refleksji. Brak swojego zrozumienia dla tych działań najczęściej składam na karb mojego zbyt długiego funkcjonowania w środowisku biznesowym, w którym liczy się przede wszystkim finalna skuteczność i biznesowy sukces, gdzie metodą jest "pragmatyzm niekiedy aż do bólu", a w którym to działaniu piękne słowa i kwieciste uzasadnienie przyczyn porażek nie mają praktycznie żadnej wartości.
W środowisku rasowych menedżerów rzadko spotyka się słabości (a ja nie wahałbym się nazwać je nawet ułomnościami zawodowymi) dostrzegane stosunkowo często u większości przedstawicieli decyzyjnych środowisk pozabiznesowych, którymi są przywiązywanie zbyt dużej uwagi do:
- spraw bieżących, które dopiero przed chwilą zaistniały, najczęściej z zamiarem ingerencji w nie, z chęcią dokonania w nich jakiejś natychmiastowej zmiany, z zamiarem zatrzymania lub nawet odwrócenia biegu tych spraw,
- spraw przeszłych, a nawet historycznych.
Odnoszę wrażenie, że decydenci posiadający zasygnalizowane wyżej słabości często tracą wyczucie granic swoich rzeczywistych możliwości i nie zawsze wiedzą do czego zmierzają, co realnego chcą osiagnąć. Zapominają, że w chwili zauważenia czegoś niepokojącego w ważnych sprawach, efektywny wpływ na aktualną sytuację jest bardzo ograniczony, a najczęściej na skuteczne wprowadzenie zmian praktycznie jest już zbyt późno i nadzieje, że uda się coś nagle zmienić są nierealne.
Spoglądając na to z pozycji jaką zajmuje menedżer w procesach gospodarczych łatwo zauważyć, że zdecydowana większość takich spraw dziejących się teraz jest skutkiem decyzji podjętych w przeszłości i są to sprawy praktycznie nieodwracalne. To, co można realnie zrobić, to ustosunkować się do nich, wyciągnąć wnioski z myślą o przyszłości, wprowadzić jakieś korekty z nadzieją na efekty w następnym etapie. Ale cokolwiek zrobi się teraz, to skutek będzie dopiero za jakiś czas! Niby proste i oczywiste, a jednak nie zawsze to rozumiemy i tak często robimy inaczej...
Obserwując w ostatnich latach warsztat zawodowy wielu ludzi na górze mam podstawy twierdzić, że zbyt często zajmują się sprawami dzisiejszymi, lecz drobnymi i przede wszystkim spektakularnymi, a także zbyt wiele uwagi poświęcają sprawom ważnym, lecz już historycznym. Wiele też w tym zakresie widać swoistego "majstrowania" w interpretacji faktów, a za mało czasu i uwagi poświęca się subtelnemu rozpatrywaniu spraw strategicznych i działaniom na rzecz jutra, gdzie głównie powinny być poszukiwane realne możliwości skutecznego wpływania na bieg spraw kluczowych i na losy naszego kraju.
Stosunki nasze ze wschodnimi sąsiadami są obciążone historycznymi wydarzeniami. Ta historia wzajemnych stosunków to trudny temat, na który nie mamy jednak praktycznego wpływu, bo to już przeszłość. O tych sprawach trzeba wiedzieć, pamiętać je, ale trzeba przede wszystkim mysleć o jutrze, o przyszłości. Myślę, że takiego myślenia nie ma zbyt wiele, politycy boją sie o nim mówić i jest jak jest. Mam podstawy sądzić, że nasza gospodarcza polityka wschodnia jest dziś kaleka (patrz sierpniowy komentarz w GLOBAL ECONOMY -EUROPA pt. POLSKA POLITYKA GOSPODARCZA ZE WSCHODEM – czyli dlaczego nam się nie udaje ). Nasi wschodni sąsiedzi są dziś trudnymi partnerami, chyba trudniejszymi niż mogliby być. W tym, że takimi są i że trudno przychodzi budowa zrębów sensownych, przyszłościowych stosunków nowego typu my też mamy swój udział.
W opłacalnym i perspektywicznym biznesie w najwyższej cenie jest partnerstwo oparte na wzajemnym zaufaniu, przewidywalności i poszanowaniu. Myślę, że warto się zastanowić, jak dbając o swoje przyszłe interesy budować to partnerstwo. Warto wyciągnąć wnioski z tego, co dziś robią ludzie biznesu! W statnich latach dynamicznie rozwija się nasz eksport do Rosji. W pierwszych ośmiu miesiącach wzrósł on niemal o 60%. Dziś wiele na to wskazuje, że w tym roku wyrównamy nasz eksport do poziomu rekordowego w 1997 roku! Trzeba mieć świadomość dużego deficytu w wymianie gospodarczej z Rosją i liczyć się z koniecznością dążenia do zrównoważenia naszej wymiany. Lecz uważam, że na stosunki gospodarcze z Rosją nie należy patrzeć tylko przez pryzmat naszego uzależnienia od rosyjskiej ropy (90%) i gazu (70%).
Obecny stan stosunków z politycznych z Rosją nie jest najlepszy i tego nie mogła zmienić ostatnia wizyta prezydenta Kwaśniewskiego w Moskwie. Rosja ma doskonałe stosunki z Unią (szczególnie z Niemcami i Francją) i nie gorsze z USA, a jak twierdzą eksperci w tej dziedzinie my jesteśmy dziś w ogonie unijnej "25".Trudno też okreslić to jako polski sukces, zdjęcie w ostatniej chwili z programu wizyty podpisania tak dziś potrzebnej umowy o współpracy gospodarczej, w której miały być ustalone zasady działania komisji dwustronnej i sposoby rozwiązywania spraw spornych...
Biznes odczuwa dziś brak rozwiązania spraw, którymi jest żywotnie zainteresowani, jak chociażby:
- lepsze wykorzystanie rurociągu do przesyłania przez Polskę większych ilości ropy,
- realizacja koncepcji centrum logistycznego w Sławkowie (koniec "szerokich torów"),
- ratyfikacja przez Rosję układu o wzajemnej ochronie inwestycji,
- stworzenie stabilnych warunków dla eksportu naszej żywności.
oprac. : Magdalena Kolka / Global Economy