Serwisy randkowe: uwaga na "honey trap"

Przeczytaj także: Walentynki 2012: uwaga na spam

Poniżej znajduje się wiadomość spamowa wysłana w styczniu do dziesiątek tysięcy użytkowników:

Przyszła narzeczona może zdradzać swojemu przyszłemu mężowi rozdzierające serce szczegóły ze swojego życia. Oddanie dziewczyny potwierdzają e-maile od jej pastora i adwokata.

Bardzo szybko przyszły pan młody dowiaduje się, że jego narzeczona jest dziedziczką spadku o wartości miliona dolarów, gotową podzielić się z nim swoim bogactwem. Jednak aby wywieźć narzeczoną i jej fortunę z kraju, jej przyszły mąż musi zapłacić za nieuniknione usługi prawne. Suma może wynosić tysiące dolarów, jednak wydaje się niczym w porównaniu z milionami, jakie wkrótce zasilą konto bankowe narzeczonego. Po otrzymaniu pieniędzy nieistniejąca piękność, pastor, adwokat oraz jej spadek rozpływają się w niezmierzonych przestworzach internetu.

Tego rodzaju taktyki wymagają długotrwałej korespondencji, ponieważ bardzo niewiele osób zgodziłoby się zapłacić wysokie sumy kierując się sercem a nie rozumem. Na pierwsze e-maile od potencjalnych naiwniaków odpowiada robot, jednak jak tylko oszuści zwietrzą szansę na zarobienie pieniędzy, natychmiast wkraczają do akcji. Rozpracowywanie potencjalnej ofiary może wymagać wiele czasu i duże znaczenie ma tu indywidualne podejście i znajomość psychologii.

W zależności od swoich umiejętności oszuści mogą próbować uzyskać nieautoryzowany dostęp bezpośrednio do konta użytkownika, wykorzystując do tego socjotechnikę. Takie podejście jest niezwykle pracochłonne, ale opłaca się: zyski są wyższe niż ze zwykłego oszustwa internetowego.

Istnieją również oszuści, którzy wysyłają e-maile w imieniu „rosyjskich narzeczonych”. Celem takich e-maili są głównie użytkownicy z Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych.

W przeciwieństwie do „nigeryjskich”, takie „rosyjskie” narzeczone to swoiste damy w opałach, które pokładają nadzieje w przyszłości, jaką ułożą sobie z bogatym mężem. Okazuje się, że potrzebują jedynie pieniędzy na zakup biletu lotniczego, aby w końcu spotkać się z mężczyzną swoich snów – i oczywiście nie pogardzą żadnymi prezentami, jakimi zostaną w międzyczasie obsypane.

Trudno uwierzyć, że jakakolwiek trzeźwo myśląca osoba może nabrać się na tak niedorzeczną historyjkę. Jednak, jak donoszą media, liczba ofiar tego rodzaju oszustw utrzymuje się na stałym poziomie, a w niektórych przypadkach takie romanse mogą nawet znaleźć tragiczny finał dla „narzeczonego”. Dwa lata temu w internecie krążyła historyjka o pewnym Amerykaninie, który targnął się na własne życie po tym, jak stracił nadzieję, że spotka soją wirtualną ukochaną. Według niepotwierdzonych raportów, oszuści wmówili mu, że jego narzeczona popełniła samobójstwo – wcześniej jednak wyłudzili od niego kilka przelewów na kwotę 50 000 dolarów.

Przestrzegaj zasad bezpieczeństwa!

Internet oferuje ogromne możliwości komunikacji. Nie zawsze jednak jest bezpiecznym miejscem na szukanie romansu. Opisaliśmy tylko kilka pułapek „honey trap” czyhających w sieci. Aby uniknąć rozczarowania, warto stosować się do poniższych zasad bezpieczeństwa:

• Nie odwiedzaj nieznanych portali randkowych, zwłaszcza tych reklamowanych w spamie.
• Nie otwieraj e-maili od nieznanych nadawców.
• Nie odpowiadaj na e-maile, jeżeli wydają się podejrzane.
• Nie ufaj nadmiernie hojnym lub podejrzanym propozycjom, nawet jeśli czyni je piękna dziewczyna lub przystojny mężczyzna.
• I najważniejsza rada – używaj niezawodnych rozwiązań bezpieczeństwa w celu zapewnienia ochrony swojemu komputerowi.
  

Podsumowując, życzymy Wam powodzenia w znalezieniu prawdziwej miłości – oraz omijaniu przynęty zarzucanej przez fałszywych lubych czających się w internecie.